Jesteśmy w drodze

Jesteśmy w drodze

sobota, 23 czerwca 2018

Czerwcowe rekolekcje Sempre Piu

Dni od 15 do 17 czerwca 2018 roku, spędziliśmy w Konstancinie na naszym wspólnotowym czasie skupienia.
„Myśmy poznali i uwierzyli miłości” 1J4,16 - tym tematem przewodnim dzielił się z nami na swoich konferencjach i homiliach ks. Artur Stępień.
Przeżywaliśmy je w milczeniu i ciszy, adorując przede wszystkim Przenajświętszy Sakrament, ale również wielbiąc Boga w pięknie okolicznej przyrody.
‘Poznać ‘ miłość, to nie wszystko! Kolejnym krokiem, tym już poza naszą kontrolą - jest ‘uwierzenie’ miłości. Jeśli w naszym codziennym życiu, tym ludzkim, nie doświadczamy miłości i miłosierdzia – to bardzo ciężko jest nam uwierzyć miłości Bożej, ‘jaką Bóg ma ku nam’.
Ks. Artur prowadząc nas, poprzez perykopy ewangeliczne, ukazywał czym tak naprawdę jest prawdziwa miłość, jak i gdzie możemy ją rozpoznać w naszej codzienności , co robić żeby nie przeoczyć Źródła Miłości, ale umieć Je rozpoznać i przyjąć.
Ewangelia wnosi w nasze życie ‘heroizm miłości’ i powinna być jedynym motywem naszego działania!
Tylko wtedy będziemy mieli siłę do mądrego życia, wybaczania, otwartości na innych, kochania brata ‘pomimo wszystko’ , ufności i bycia dla drugiego bezinteresownym darem. Właśnie nasza postawa hojności , wypływa z naszej umiejętności bycia wdzięcznym - na tyle w naszym życiu jesteśmy hojni, na ile potrafimy być za wszystko wdzięczni… Bogu i ludziom.
Miłość nie powinna być dla nas przykazaniem, ale odpowiedzią na miłość Boga, który pierwszy nas ukochał. Radość ,ze świadomości tego faktu, popycha nas do jeszcze większej gorliwości i ciągłego wychodzenia do ludzi, do ‘kochania jako pierwszy’ -nie czekając, aż ktoś inny przejmie inicjatywę.
Miłość , to dialog! Nawet jeśli związany z krzyżem i duchem ofiary – wiemy i ufamy, że Jezus Chrystus zawsze poprowadzi nas drogą najlepszą i najwłaściwszą! Najważniejsze ,żebyśmy byli autentycznymi i prawdziwymi przed Bogiem , samym sobą i drugim człowiekiem!
Słuchanie Słowa Bożego, Eucharystia, Adoracja NS , Sakrament Pojednania - to nasze codzienne osobiste ‘dotknięcia płaszcza Jezusa’ , to nasz jedyny ratunek! Tylko własne doświadczenie Bożej Miłości, dobroci i miłosierdzia, pozwala nam uwierzyć Miłości, dać się całkowicie w Niej zanurzyć …wtedy też będziemy w stanie odpowiedzieć na nasze chrześcijańskie powołanie ‘bycia płaszczem’ dla innych. Będziemy potrafili , tak jak Jezus – mądrze i prawdziwie kochać, otulać, dawać ciepło i bezpieczeństwo, towarzyszyć, przygarniać oraz chronić siebie i tych , których spotykamy na naszych drogach życia. Sempre Piu!

Tereska K.:
„W czasie rekolekcji uzmysłowiłam sobie potrzebę, ale i sens częstego stawiania sobie trudnych (wg mnie) pytań:
- Tereso, po co przychodzisz? Co tu robisz?
- Co we mnie zabija Izaaka?
- Czy jestem płaszczem Jezusa, dzięki dotknięciu którego, inni ludzie doświadczają Bożej Miłości?
I udzielania na nie uczciwych tzn. prawdziwych odpowiedzi, co nie zawsze jest proste i oczywiste, ale możliwe z Bożą pomocą.”


Dorota:
„ Miałam poczucie obcowania z mądrym słowem, z księdzem, który rozumie więcej niż ja – która czasami nie nadążała za tokiem rozumowania. Wiem, że to co słyszałam dotyczy mojego życia, ale nie umiem tego przełożyć na swoją codzienność. Ufam ,że to zrozumienie przyjdzie w odpowiednim czasie. Jak zwykle brakowało mi możliwości zadawania pytań, dyskusji. Ale zdaję sobie sprawę, że jestem trudnym przypadkiem ucznia ;-) To co było dla mnie najmocniejsze, najważniejsze i jednocześnie nie do końca zrozumiałe ( jak napisałam ), padło podczas ostatniej konferencji i dlatego pozostałam zaintrygowana, z pewnym wewnętrznym niepokojem, wynikającym z niepełnego zrozumienia, z niedosytem – chciałabym te rekolekcje kontynuować!”

Joasia O:
„Dla mnie te rekolekcje, przeżyte z dala od codziennego pośpiechu i zgiełku były spokojem dla duszy. Poranny świergot ptaków przypominał o dobroci Boga, aby Go wielbić całym sercem za Jego miłosierdzie”

Ania T.:
„Odkrywanie miłości na nowo – czystej i bezinteresownej. Naśladowanie Jezusa w miłości Krzyża, z radością mimo wszystko”

Eliza:
„Dni skupienia wspólnoty Sempre Piu (jak zawsze otwartej i przygarniającej sierotki :-) były dla mnie czasem wyciszenia, pozostawienia codziennych trosk, wsłuchania się w Słowo, poszukiwania klucza do serca, by otworzyć się na tę Miłość, uwierzyć w Nią i pozwolić Jej działać. Milczenie, konferencje ks. Artura, czas na Adoracji, odpoczynek i modlitwa na ławeczce w ogrodzie przy śpiewie ptaków, wszystko to tworzyło niepowtarzalny klimat i pozwoliło wybrzmieć Słowu: „[Elizo], [Elizo], troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego … Zatrzymaj się w ciszy przed Panem i Jemu zaufaj … Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu, On będzie działał.” Słowo zostało zasiane, niech dzięki Bożemu działaniu, kiełkuje i rośnie. Jaki z tego będzie owoc, zobaczymy w „odpowiednim czasie”:-) Bóg zapłać i Chwała Panu za ten wyjątkowy czas!”

Joasia M-W:
„ ‘On bowiem jest naszym Pokojem’ - to zdanie z Listu do Efezjan miałam w głowie od rana, jadąc na nasze rekolekcje. Tam, w pierwszej konferencji ks. Artura, bardzo osobiście usłyszałam : ‘ Nie wysilaj się intelektualnie!’ Bądź tylko ! Jezus chce Twojej obecności! Bądź z Panem, przy Panu! Chodź w Jego obecności! W ciszy, w milczeniu, w pokoju! I tak rzeczywiście było!
Gdzieś w sercu, cały czas Pan Bóg zapewniał mnie : ‘ „Joanno, Ty jesteś moją córką umiłowaną, w Tobie mam upodobanie” ;o)) To był czas wielkiej radości, pokoju i wdzięczności ogromnej – za to ,że tu jestem, że wszyscy RAZEM we wspólnocie trwamy przed Panem, za to, że ‘Ja sam i mój dom chcemy służyć Panu’ i wreszcie za księdza Artura – Jego spokój, prostolinijność, mądrość i delikatność w podprowadzaniu nas do Pana Jezusa.
I naprawdę na te wszystkie dni ‘przykleił’ się do mnie Psalm 131, który miałam dosłownie cały czas w głowie, w sercu i na ustach : ‘ Panie, moje serce się nie pyszni i nie patrzą wyniośle me oczy. Nie dbam o rzeczy wielkie, ani o to co przerasta me siły. Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę. Jak dziecko na łonie swej matki. Jak ciche dziecko jest we ,mnie moja dusza! Joanno, złóż nadzieję w Panu, teraz i na wieki!’ Chwała Panu za wszystko! Alleluja!”

Małgosia K.:
Czas rekolekcji przeżytych w Konstancinie, to cudowny dla mnie czas. Zmęczone ostatnio dużym nawałem pracy ciało- odpoczęło, a DUCH się nakarmił, był juz spragniony. Konferencje prowadzone przez księdza Artura mocno mnie zaciekawiły i wiele zdań usłyszałam dla siebie. Ach, ta psychologia........... Boleję tylko nad tym, że zrobiłam mało notatek. Miałam problem- słuchać ?, czy pisać? Byłam pozytywnie nastawiona na ten pobyt, bez problemu udało mi się wygospodarować czas. Zdanie , które usłyszałam zaraz na pierwszej konferencji: „ Pozwól, żeby  Pan Bóg wyprowadził nas na pustynię ducha"- dało mi spokój, ulgę i świadomość, że nie wszystko ‘ja’ muszę. Mam pozwolić prowadzić się Bogu i osiągnąć pokój. A pokój przychodzi przez wiarę, służbę i modlitwę. Było bardzo dużo  okazji, żeby te warunki wypełniać. Mocno wybrzmiała dla mnie informacja, że są trzy przeszkody w życiu duchowym: obżarstwo, zachłanność i troski. Mocne słowa. Nie należy rozumieć ich tylko dosłownie i wiązać np. z jedzeniem. Dotyczą różnych sfer naszego życia. Usłyszałam: Małgorzato, jest tu " coś na rzeczy"- trzeba zmieniać SWOJE  życie- nie innych. Obżarstwo duchowe-słuchamy dużo treści( homilie, audycje, literatura......), ale czy te treści nas zmieniają....? Moc zmiany ma relacja z Panem. Święty Anzelm pisał" Zostaw przynajmniej na chwilę wszystkie troski, a zajmij sie Bogiem". Myślę, że łatwiej tak czynić, gdy ma się o TYM wiedzę. Nie zmienia nas teoria, zmienia nas relacja z Panem. Dobrze jest" choć dotknąć się płaszcza Jezusa", ale mamy też być PŁASZCZEM DLA INNYCH. Usłyszałam, że jeżeli gorszę się swoją słabością - to jest to pycha. Może łatwiej będzie mi zaakceptować swoje słabości i oddać je Panu. Dziękuję Panu Bogu, że postawił na mojej drodze księdza Artura, cudowne -tak różne,  OSOBY ze wspólnoty, że  dał mi przeżyć  rekolekcje. CHWAŁA PANU!”


czwartek, 11 stycznia 2018

Witamy :)

10 stycznia br. została nam ogłoszona radosna nowina! Po kilku miesiącach dobry Bóg uległ namowom Pallottiego, którego my ze swej strony dziarsko popychaliśmy do działania modlitwami i postami, i przydzielił naszej wspólnotowej łodzi nowego sternika. Nie będziemy więc już tylko dryfować po wodach życia, lecz wspólnie z naszym nowym Opiekunem wypływamy w nowy rejs :)
A zgodził się nim zostać, w odpowiedzi na Boże zaproszenie, ks. Artur Stępień, którego serdecznie witamy na pokładzie :)
Księże Arturze, razem, dzięki "świętej współpracy", możemy sempre piu! Życzymy księdzu i sobie samym owocnego czasu we wspólnocie :)

Wdzięczna Sempre Piu.

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Wydarzyło się w 2017 roku

Opisane na blogu zdarzenia: Kongres ZAK i Różaniec Do Granic, nie były jedynymi, w których nasza wspólnota uczestniczyła w minionym roku i o których warto byśmy pamiętali.

Rok 2017 rozpoczęliśmy od wspólnego przeżywania z naszą Marzenką ślubu jej Córki Marty. Ach, co to był za ślub! I jaka zabawa :)


17 lutego po raz pierwszy, na mocy Dekretu Kongregacji Kultu zatwierdzającego ten dzień, jako dzień wspomnienia bł. Elżbiety Sanny, została odprawiona Msza Święta na Skaryszewskiej w Warszawie, w której nasza delegacja modliła się wraz z innymi przybyłymi członkami ZAK w intencjach Zjednoczenia za wstawiennictwem Błogosławionej.

W marcu odbyła się jubileuszowa, bo już setna sesja Szkoły Słowa Bożego, którą tym razem poprowadził specjalny gość - ks. prof. Waldemar Chrostowski. Za te 100 miesięcy prowadzenia ku głębszemu poznaniu Bożego Słowa z serca dziękujemy założycielowi Szkoły i jej jedynemu, i najlepszemu nauczycielowi - ks. Janowi Jędraszkowi :) Bóg zapłać!

Marzec był bardzo bogaty :) W weekend 17-19 marca część z nas miała możliwość uczestniczyć w rekolekcjach w Ołtarzewie, prowadzonych przez ks. B. Szpakowskiego pt. "Bliskość, która leczy". Miesiąc zakończyliśmy rekolekcjami w Konstancinie, tym razem poddając się duchowemu przewodnictwu siostry Moniki Cecot. Ze świadectwami uczestników można się zapoznać tutaj: 

W czerwcu nasze Panie - Asia, Ela K. i Tereska K. -  uczestniczyły w zorganizowanej w Ołtarzewie sesji dla odpowiedzialnych za formację i dla liderów ZAK.

Lato upłynęło nam pod znakiem przygotowań do Kongresu, o czym pisałam tutaj i do Różańca Do Granic - relacja tutaj.
Nasz wspólnotowy wyjazd na RDG nie zakończył się modlitwą na granicy. Kolejnego dnia, po wesołym, dłuugim wieczorze i obfitym śniadaniu...





... wyruszyliśmy na zwiedzanie klasztoru w pobliskich Wigrach i Mszę Świętą. 









A przed powrotem do Warszawy uczestniczyliśmy w wyjątkowej, prywatnej uroczystości poświęcenia domowego krzyża (którego nie powstydziłaby się kaplica!) oraz przyjęciu przez kilka z nas Szkaplerza Karmelitańskiego z rąk ks. Wiesława Lenarta.








22 października modliliśmy się z przedstawicielami różnych warszawskich wspólnot ZAK podczas dziękczynnej Mszy Św. w kościele św. Wincentego Pallottiego na ul.Skaryszewskiej w Warszawie. Po Mszy zostaliśmy zaproszeni na wspólną agapę, z której nikt nie wyszedł z pustymi rękoma! Najmłodsi goście roznosili wylosowane przez uczestników torby z niespodziankami i chyba nikt się nie zdziwił, że podarki, które trafiły w jego ręce były niczym "szyte na miarę" :) Ja miałam tę dodatkową przyjemność, że zostałam posadzona vis a vis postulatora procesu bł. Elżbiety Sanny i mogłam słuchać opowieści o towarzyszących mu zdarzeniach od osoby najlepiej poinformowanej!






Miniony rok, to także kolejny rok wspólnej modlitwy. Tym razem odmawialiśmy Koronki do Miłosierdzia Bożego w intencjach Sióstr Pallotynek, za Parlamenty Polski i Europejski.
Nie raz też wspieraliśmy się modlitwą wzajemną w naszych indywidualnych czy rodzinnych intencjach.
Mocy modlitwy wstawienniczej, prowadzonej przez wspólnotę, doświadczyła także autorka tych słów, za co jeszcze raz składam wszystkim serdeczne Bóg zapłać!

Rok nie mógł upłynąć bez modlitewnego tańca. Tradycyjnie prowadziliśmy wieczory z tańcem dla uczestników konstancińskich sesji Postu Daniela,  a także na zaproszenie siostry Jolanty na zakończenie pielgrzymki Małego Apostoła z Zacisza do Konstancina i podczas sierpniowego wesela w podwarszawskim Zaborówku. Po raz pierwszy wyszliśmy też na ulice, by uczestniczyć w tanecznej ewangelizacji na Krakowskiem Przedmieściu :)


W okresie Wielkiego Postu, zamiast modlitwy tańcem, prowadziliśmy w Konstancinie adorację Krzyża.

Nie obyło się też bez smutku wywołanego pożegnaniem - ks. Jan Jędraszek zakończył pełnienie funkcji naszego opiekuna i duszpasterza. Z żalem przyjęliśmy tę wiadomość, gdyż księdzu Janowi zawdzięczamy powstanie naszej Wspólnoty i wiele wspólnych lat spotkań, rozmów, formacji. Dziękujemy, księże Janie, za Twój wkład w kształtowanie naszej wiary. Dobrze, że nie tracimy się z oczu całkowicie i będziemy mogli nadal korzystać z Twojej mądrości i talentu kaznodziejskiego podczas kolejnych spotkań Szkoły Słowa Bożego - szkoły, w której nie ma wakacji ;)

Naszym ostatnim wspólnym przedsięwzięciem w minionym roku było współprowadzenie 9 grudnia dnia skupienia dla młodzieży z Ołtarzewa, przygotowującej się do bierzmowania. Razem z Asią - wsparte modlitwą całej wspólnoty - starałyśmy się podzielić świadectwem swojego przeżywania wiary, rozwijając przydzielone punkty Kerygmatu: zbawienie, wiara  i nawrócenie. Zostałyśmy też zaproszone przez siostrę Lucynę i księży do modlitwy wstawienniczej w intencji poszczególnych uczestników spotkania. Tańczyć nie było gdzie, ale z taką wesołą i zaangażowaną młodzieżą udało się i tak wyskakać trochę hołubców w "Prośbie o miłość" :)


Co nam przyniesie Nowy Rok? Myślę, że wiele dobrych zmian i "zwyczajnych" dni, błogosławionych Bożą Ręką. Życzę, aby ani całemu Sempre Piu, ani nikomu z osobna nie zabrakło chęci do realizacji Bożych planów względem nas w tym kolejnym roku wielkiej przygody z Nim :)


Dorota

niedziela, 24 grudnia 2017

Kochaj Go sempre piu ...

Są takie słowa, które potrafią dodać sił, uskrzydlić. Są takie chwile, które potrafią wzruszyć i tchnąć nadzieję. Taką chwilą była ta, w której przeczytałam poniższą kartkę z takimi właśnie pięknymi, pełnymi obecności słowami.

Obraz w treści 1

Dobrze jest wiedzieć, że Ktoś - poza nami samymi - modli się za naszą Wspólnotę, bo wówczas wśród otaczającego mroku pojawiają się gwiazdy...

Księże Arturze, z serca dziękujemy - modlitwą i błogosławieństwem.

Dorota

piątek, 27 października 2017

Różaniec Do Granic

Trzy miesiące oczekiwania, trzy miesiące nadziei, że Maryja wypełni pragnienie mojego serca i poukłada wszystko tak, bym mogła wraz ze wspólnotą Sempre Piu w święto Najświętszej Maryi Panny Różańcowej stanąć na polskiej granicy do modlitwy.
Pierwsze dni października były nerwowe, leciały przysłowiowe kłody pod nogi, ale wiedziałam, że nie mogę dać się zastraszyć, pozwolić się zniechęcić pozornym przeciwnościom. Konsekwentnie więc szykowałam się do drogi. A kiedy nareszcie w piątkowy wieczór wyruszyliśmy z Warszawy, ogarnęła mnie niezmącona radość i pokój, wywołane poczuciem, że oto rozpoczęła się moja piękna przygoda, że uczestniczę w ważnym wydarzeniu, które przyniesie owoce, jakich nie jesteśmy w stanie sobie jeszcze wyobrazić.
Wszystko odbierałam jako wyjątkowe: ogrom tarczy księżyca w pełni, który zaglądał do samochodu przez całą drogę, piękno słuchanej muzyki, harmonię między towarzyszami podróży, ciepłe uśmiechy członków wspólnoty spotkanych w naszej "bazie wypadowej", gościnność i miłość mieszkańców domu w Starym Folwarku, którzy nas przyjęli, jesienne piękno suwalskiej przyrody, wyrozumiałość i mądrość księdza w konfesjonale, swojskość ludzi wypełniających kościół stacyjny i życzliwość proboszcza parafii w Żytkiejmach, radosne promyki słońca tańczące w prezbiterium, poczucie wspólnoty z pracownikami Straży Granicznej, przybyłymi, by towarzyszyć pielgrzymom, smak ciasta i gorącej herbaty spożywanych wspólnie pod gołym niebem, droga ku granicy ... 






I to ciągle wracające wzruszenie, które towarzyszyło mi od 1 lipca, gdy usłyszałam po raz pierwszy o idei narodowego różańca, o tym pięknym dziele, do jakiego jako naród słynący ze swarliwości, staliśmy się jednak zdolni. Apogeum osiągnęło ono w chwili, gdy po Mszy, przed rozesłaniem grup na granicę, ksiądz zaczął wymieniać odległe miejsca na świecie, w których w tej samej intencji i w tym samym czasie Polacy jednoczą się na wspólnej modlitwie o pokój ... "Bo gdzie są dwaj, albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich"... Łzy popłynęły strumieniem po mojej twarzy, nawet nie próbowałam ich hamować ...


Tak więc 7 października 2017r. o godz. 14-ej stanęliśmy - 24 członków i sympatyków naszej wspólnoty oraz grupa okolicznych mieszkańców - na niewielkim wzgórku, na trójstyku Wisztyniec, gdzie zbiegają się granice Polski, Litwy i Rosji.




Zastukały różańce i popłynęła modlitwa ku niebu, które wydawało się być niemal na wyciągnięcie ręki. Paciorek za paciorkiem ... tajemnica za tajemnicą ...



Nad nami ołowiana szarość chmur dynamicznie walczyła o miejsce z błękitem nieba, silny wiat z północy dął, jakby chciał nas stamtąd przegonić, myśli toczyły bój o skupienie ze zmęczeniem w zmarzniętym ciele... i trwaliśmy... paciorek za paciorkiem ... ręka za rękę...



Nie opuszczało mnie poczucie niewidzialnej, a mimo to niemal namacalnej obecności - zarówno tej niepokojącej, skrytej za okiem kamery i gęstwiną lasu kilka kroków dalej, jak i tej dobrej, jednoczącej: wspólnoty ze wszystkimi modlącymi się w tym czasie na granicach, na ziemi, w powietrzu i na wodzie, w polskich kościołach i domach, u sąsiadów po drugiej stronie i w różnych zakątkach świata. I poczucie miłującej obecności mieszkańców Nieba wśród nas, Bożej obecności.
Czuję się bezradna, próbując przywołać słowa, które by wyraziły to, co czułam, ku czemu wyrywało się wówczas serce... I ta myśl kołacząca gdzieś uparcie w głowie: "iskra zapalająca świat"... ?




Gdy o 16.15, pobłogosławieni przez ks. Wiesława, wyruszyliśmy w drogę powrotną, za naszymi plecami roztoczył się piękny widok - pośród chmur pojawiła się plama błękitu, a na niej słoneczna tarcza, od której ku ziemi biegły dwa promienie, niczym ręce matki wyciągnięte z radością, by objąć swoje kochane dzieci ... Tak, z taką właśnie myślą o uśmiechniętej Maryi wracałam do autokaru, a szczęście, które mnie przepełniało, było jednym z najsilniejszych, jakich doświadczyłam w życiu. Dziękuję, Maryjo, że zaprosiłaś mnie do Wisztyńca!


We wspomnieniach członków naszej wspólnoty z tego wydarzenia powtarzają się jak refren słowa: wspólnotowa jedność, miłość, Boży entuzjazm, duchowa radość, odkrywanie pokładów dobra, wdzięczność, że tak wielkie wydarzenie doszło do skutku, że "wspólna modlitwa, wspólne przebywanie i radosna obecność dawały przedsmak Nieba!" Nie poprzestańmy na tym, bo jak zauważył nasz duchowy opiekun podczas tej podróży, ks. Wiesław: "Ziarno zostało rzucone, ale dalej należy je doglądać i pielęgnować, aby wydało plon". Zatem sempre piu!  - zawsze więcej, Drużyno :)

cdn.


Dorota

niedziela, 1 października 2017

Kongres, Kongres... i już po :)

W dniach 22 - 24 września br. odbył się III Krajowy Kongres Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego w Konstancinie, w który nasza wspólnota była dość mocno zaangażowana. Poprzedziły go kilkumiesięczne przygotowania, gdyż przypadło nam w udziale bycie współgospodarzami domu. Będąc wspólnotą, która w tym Domu wyrosła, zostaliśmy poproszeni o witanie przybywających Gości, pomoc w odnalezieniu się na miejscu, czyli co, gdzie, kiedy, spakowanie i wręczanie identyfikatorów oraz zestawów "startowych". Naszą rolą, a jednocześnie ogromnym wyróżnieniem i zaszczytem było wprowadzenie relikwii błogosławionej Elżbiety Sanny i poprowadzenie wieczoru z tańcem uwielbienia. 
Tegoroczne lato kojarzy mi się więc z tygodniami poszukiwań odpowiednich strojów (sardyńskich!), analizowaniem zdjęć, zastanawianiem się, szyciem, wybieraniem odpowiedniej muzyki (sardyńskiej i nie tylko ;)), przeglądaniem zdjęć do prezentacji, ćwiczeniem (w myślach ;)) układów poloneza, który i tak ostatecznie okazał się wielką ale cudowną improwizacją :) Piękny, radosny czas pracy i oczekiwania na ważne wydarzenie!





O przebiegu Kongresu, poruszanych tematach można poczytać na stronach ZAK-u, można też odsłuchać nagrania i obejrzeć kilka filmików. Ze swej strony chcę podzielić się doświadczeniem niezwykłej radości i energii popychającej do działania, które wypełniały mnie nie tylko podczas tego kongresowego spotkania, ale niosą nadal przez codzienne życie. Był to czas wyjątkowy, czas, który - jestem przekonana - przyniesie wiele pięknych owoców. Podczas Mszy inaugurującej wydarzenie dowiedzieliśmy się, że przeżywać je będziemy razem z Maryją - Jej peregrynujący obraz przybył akurat do Domu na Leśnej w tym dniu i był z nami przez cały Kongres. Termin nie był z nikim umawiany, więc czuliśmy się tak, jakby Matka Boża wybrała się sama do ZAK-u z wizytą :) Najświętszy Sakrament, relikwie Sanny i Pallottiego ... miałam silne poczucie Ich Obecności wśród nas.









Ktoś na jednym ze spotkań powiedział, że być w ZAK-u, to jak być w rodzinie. Tak, coś w tym jest. Uśmiechy, serdeczność, życzliwość, mądre i ciepłe słowa, dzielenie się, uścisk ręki, wzajemne inspirowanie i motywowanie się, zachęcanie do pracy nad sobą, zachęcanie do kolejnego kroku - wyjechałam stamtąd będąc bogato obdarowaną, niczym Boża księżniczka :)














Pozwolę sobie przytoczyć kilka myśli różnych osób, które zanotowałam podczas spotkania podsumowującego, bo były dla mnie w różny sposób ważne:

Pan Bóg powołał MNIE do ZAK
*
mam na całym świecie rodzinę pallotyńską
*
mamy ciągle budzić, ciągle przypominać, brać się do roboty
*
nie jestem w stanie wytłumaczyć do końca czemu jestem pallotynem - bo tak po prostu ma być, tak czuję - podobnie jest z byciem w ZAK-u - poczułam ulgę, gdy to usłyszałam :)
*
w apostolstwie nie chodzi o efekty, nie o to, by być skutecznym, lecz owocnym
*
jedna z form apostolstwa, to bycie i trwanie przy Jezusie
*
dzieło, które ma być wykonane nie może być ważniejsze, niż ludzie, którzy w nim uczestniczą
*
codzienna formacja do jedności - z Bogiem i między sobą
*
czasami nie zauważamy, że apostołujemy, bo robimy, to co robimy
*
codziennie modlę się za osoby, z którymi mam się spotkać, bo apostołować to kochać, a potem idę i robię to, co mam zrobić, co Bóg sobie wymyśli
*
jednoczą nas często nasze różnice, to czego nam brakuje, dlatego potrzebny nam jest drugi człowiek








I na zakończenie jeszcze jeden cytat" "Kongres jest po to, by rozprostować nogi i pójść w dalszą drogę". Zdecydowanie był to czas "rozprostowania nóg" - czas świętowania i umocnienia na drogę, która przed nami. Dziękuję gorąco Bogu, że mogłam tam być!

Dorota