Jesteśmy w drodze

Jesteśmy w drodze

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Konieczność wysiłku dla Królestwa Bożego (Mt 25, 14 - 30)

Tematem lipcowych rozważań Szkoły Słowa Bożego była kolejna przypowieść Jezusa, którą jeszcze w ostatnich dniach swojej działalności, czyli tuż przed Męką, zdążył opowiedzieć uczonym w Piśmie i faryzeuszom. Zasadniczo Jezus kieruje tę przypowieść do osób wykształconych i wówczas posiadających niejako największą wiedzę teologiczną. Jednakże niekoniecznie musi być ta przypowieść kierowana pod adresem przeciwników Jezusa, ponieważ zawarte w niej nauczanie równie dobrze może dotyczyć każdego z nas. Tak więc śmiało możemy uważać, że jak najbardziej skierowana jest ona również do nas. Bo to przecież my, wierzący w Jezusa, w naszym życiu chrześcijańskim jesteśmy w formacji, czyli od katechizacji, aż do dojrzałości chrześcijańskiej.
I w tej przypowieści Jezus posługuje się pewnym obrazem relacji, porównując siebie, albo raczej Swego Ojca, czyli Boga-Stwórcę, do pana domu, który powierza swój majątek swoim sługom i wyjeżdża. A jest to znana nam już dość dobrze przypowieść o talentach. Przypowieść ta jest właśnie tak skonstruowana, aby zobrazować to, co jest w życiu najważniejsze, czyli miłość Boga i bliźniego. I na przykładzie owego pana, który odjeżdżając przywołał swoje sługi i przekazał im swe dobra, Jezus pragnie ukazać to, jak koniec naszego życia będzie podobny do losu owych sług, gdy ich pan powróci z dalekiej podróży. Używając takiego porównania Jezus chce również ukazać wiernym obraz Sądu Ostatecznego i rozliczenie przed panem, czyli przed samym Bogiem, z powierzonych nam ewangelicznych talentów, a ściślej mówiąc ze swojego życia.
Od razu daje się w tej przypowieści zauważyć, że pan domu nie wydaje specjalnych dyspozycji, tylko pozostawia swoim powiernikom wolną rękę. Przedstawione tu powierzone talenty mogą symbolizować dary Boże, jakie Bóg złożył w każdym z nas, i które mamy rozwijać. Są one również niejako alegorią całego życia człowieka. Rzecz jest natomiast w tym, co człowiek z tymi darami Bożymi, czyli ze swoimi zdolnościami uczyni i co też uczyni on ze swoim życiem – czyli czy je rozwinie, ubogaci bardziej, czy też może niestety nie uczyni z nim nic i swoich zdolności nie rozwinie.
W przypowieści tej ukazane są różne postawy sług, którym ich pan powierzył swoje dobra. Dwóch z nich było na tyle domyślnych, że pomnożyli powierzony im majątek. Uczynili to odpowiednio do ilości powierzonego im mienia. Natomiast trzeci z nich postąpił zupełnie inaczej. Postawa trzeciego sługi odsłania w nim parę negatywnych cech. Przede wszystkim ukazuje nam jego tchórzostwo, lęk przed swoim panem, podczas gdy powinien on raczej czuć się jego przyjacielem, z uwagi na powierzone mu dobra. Inne negatywne jego postawy to lenistwo, przez które nie podejmuje żadnego pomnażania tego, co otrzymał. Żyje bez celu, nie podejmując w swoim życiu żadnego działania. Do tego stopnia jest gnuśny, że marnują się w nim wszelkie dary, które mu jego pan powierzył, czyli inaczej wszelkie umiejętności, jakie mu natura dała. W przedstawionej w przypowieści sytuacji owo rozdany pomiędzy sługi majątek symbolizuje różne zdolności ludzkie, a postawa i działanie sług symbolizuje różne nasze zaangażowania, rozwijanie otrzymanych darów w naszym życiu.
Kolejnym aspektem, jaki w naszej analizie możemy zauważyć, jest nagroda za pomnożenie dóbr. Jednakże nie jest to nagroda za współzawodnictwo między nimi i nie jest to też nagroda za spełnienie powierzonego zadania, czyli za uzyskanie dodatkowego procentu. Nie to zostanie nagrodzone. Jak już wcześniej zauważamy, ich pan nie wydaje im konkretnych dyspozycji co do używania lub też zabezpieczenia powierzonego im majątku. Otóż nagrodzone zostaje to, że pomimo iż nie mają wyraźnych poleceń, oni sami podejmują inicjatywę rozwoju i dysponowania majątkiem swojego pana, w celu pomnożenia go. To właśnie za tę niezasugerowaną inicjatywę pan ich nagrodzi. Okazuje się bowiem, że powodem do przysporzenia radości swojemu panu będzie nie tyle samo pomnożenie jego majątku dla zysku, lecz przede wszystkim ich inicjatywa w tym działaniu. I znów przekładając to na nasze życie, dotyczy to rozwoju, chęci do życia i przypodobania się Panu. To właśnie z tego uraduje się on po powrocie do domu. Jego słudzy zostaną hojnie i w niespodziewany sposób wynagrodzeni. Najbardziej jednak zostanie tu nagrodzona postawa tego sługi, który postarał się maksymalnie dać z siebie wszystko, aby zyskać drugie tyle. A ponieważ uzyskał on najwięcej z nich trzech, dlatego na koniec otrzymał dodatkową premię za swoją pracowitość. Natomiast - w przeciwieństwie do niego - temu, który otrzymał najmniej, a przez swoje lenistwo daru nie pomnożył, niespodziewanie zostanie odebrane nawet to, co ma. Można by przypuszczać, że chodzi tu nawet o jego cześć i jego dobre imię.
Jezus przez tę przypowieść chce ukazać nie tyle nagrodę ziemską za działalność człowieka, ile raczej wskazuje na nagrodę w życiu wiecznym. I w zależności od tego, jak owi słudzy przyczynili się do zadowolenia swojego pana pomnożeniem jego dóbr, taka spotka ich nagroda w wieczności. Dwaj pierwsi, którzy pracowali przez okres nieobecności pana, wejdą do jego domu. Zaś trzeci, który majątek swój zakopał, za swoją bezczynność będzie ukarany. Jezus ostrzega nas przed taką postawą lenistwa i gnuśności, abyśmy czasem nie podzielili losu złego sługi, który ze swej głupoty nawet nie podjął choćby najmniejszej inicjatywy pomnożenia tego, co otrzymał. Przypowieść ta jest więc pytaniem skierowanym do nas o nasz rozwój. Jezus celowo adresuje ją do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, wskazując na osoby, którym powierzone zostało najwięcej, czyli największe dobra duchowe, znajomość Pisma i wiedza teologiczna. Jezus pragnie wywołać w nich choćby odrobinę refleksji na temat ich rozwoju duchowego, którego u nich nie dostrzegał.
Jezus mówi też i o Paruzji, czyli o powtórnym Jego przyjściu, a także o Sądzie Ostatecznym, który będzie rozliczeniem przed Bogiem z naszego życia. Jak widzimy, wstrząsająca jest sytuacja trzeciego sługi, który nic nie uzyskał. Zapłata dla niego za taką postawę jest nie do pozazdroszczenia. Należy również mocno zwrócić uwagę na czas, jaki jest nam dany na rozwój duchowy, na pomnożenie naszych talentów, zdolności, zanim nadejdzie moment rozliczenia. A dzień ten nadejdzie, o czym Jezus nas zapewnia. I jeśli dla jednych będzie to moment Paruzji, to dla innych, którzy już odeszli, był on po prostu dniem śmierci. Najważniejsze jednak powinno być w nim to, aby dzień ten był dla nas spotkaniem z Bogiem, owym wejściem do domu Pana i oby przypadkiem nie okazał się dramatycznym wyrzuceniem nas na zewnątrz, w ciemności.


Bogusław ze wspólnoty Sempre Piu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz