Tematem lipcowych rozważań Szkoły Słowa
Bożego była kolejna przypowieść Jezusa, którą jeszcze w
ostatnich dniach swojej działalności,
czyli tuż przed Męką, zdążył opowiedzieć uczonym w Piśmie i
faryzeuszom. Zasadniczo Jezus kieruje tę przypowieść
do osób wykształconych i wówczas posiadających
niejako największą wiedzę teologiczną. Jednakże niekoniecznie
musi być ta przypowieść kierowana
pod adresem przeciwników
Jezusa, ponieważ zawarte w niej nauczanie równie dobrze
może dotyczyć każdego z nas. Tak więc śmiało
możemy uważać, że jak najbardziej skierowana
jest ona również do nas. Bo to przecież my,
wierzący w Jezusa, w naszym życiu chrześcijańskim jesteśmy w formacji, czyli od
katechizacji, aż do dojrzałości chrześcijańskiej.
I w tej przypowieści Jezus
posługuje się pewnym obrazem relacji, porównując siebie, albo
raczej Swego Ojca, czyli Boga-Stwórcę, do pana domu, który
powierza swój majątek swoim sługom i wyjeżdża. A jest to znana
nam już dość dobrze przypowieść o talentach. Przypowieść ta
jest właśnie tak skonstruowana, aby zobrazować to, co
jest w życiu najważniejsze, czyli miłość Boga i bliźniego. I na
przykładzie owego pana, który odjeżdżając przywołał swoje
sługi i przekazał im swe dobra, Jezus pragnie ukazać to,
jak koniec naszego życia będzie podobny
do losu owych sług, gdy ich pan powróci
z dalekiej podróży. Używając takiego porównania
Jezus chce również ukazać wiernym obraz Sądu
Ostatecznego i rozliczenie przed panem, czyli przed samym
Bogiem, z powierzonych nam ewangelicznych talentów, a ściślej
mówiąc ze swojego życia.
Od razu daje się w
tej przypowieści zauważyć, że pan domu nie wydaje
specjalnych dyspozycji, tylko pozostawia swoim powiernikom wolną
rękę. Przedstawione tu powierzone talenty mogą
symbolizować dary Boże, jakie Bóg złożył w każdym z nas, i
które mamy rozwijać. Są one również niejako
alegorią całego życia człowieka. Rzecz jest natomiast w
tym, co człowiek z tymi darami Bożymi, czyli ze
swoimi zdolnościami uczyni i co też uczyni on
ze swoim życiem – czyli czy je rozwinie, ubogaci bardziej, czy też
może niestety nie uczyni z nim nic i
swoich zdolności nie rozwinie.
W przypowieści tej
ukazane są różne postawy sług, którym ich pan powierzył swoje dobra. Dwóch z nich było na tyle
domyślnych, że pomnożyli powierzony im majątek.
Uczynili to odpowiednio do ilości
powierzonego im mienia. Natomiast trzeci
z nich postąpił zupełnie inaczej.
Postawa trzeciego sługi odsłania w nim parę
negatywnych cech. Przede wszystkim ukazuje nam jego tchórzostwo, lęk przed swoim panem, podczas gdy
powinien on raczej czuć się jego przyjacielem, z uwagi na
powierzone mu dobra. Inne
negatywne jego postawy to lenistwo, przez które nie podejmuje żadnego pomnażania tego, co otrzymał. Żyje bez
celu, nie podejmując w swoim życiu żadnego działania.
Do tego stopnia jest gnuśny, że marnują się w nim wszelkie
dary, które mu jego pan powierzył, czyli inaczej wszelkie umiejętności, jakie mu natura dała. W
przedstawionej w przypowieści sytuacji owo rozdany pomiędzy sługi majątek symbolizuje
różne zdolności ludzkie, a
postawa i działanie sług symbolizuje różne
nasze zaangażowania, rozwijanie otrzymanych darów w
naszym życiu.
Kolejnym aspektem,
jaki w naszej analizie możemy zauważyć, jest
nagroda za pomnożenie dóbr.
Jednakże nie jest to nagroda za współzawodnictwo
między nimi i nie jest to też nagroda za spełnienie
powierzonego zadania, czyli za uzyskanie
dodatkowego procentu. Nie to zostanie nagrodzone. Jak
już wcześniej zauważamy, ich pan nie wydaje im
konkretnych dyspozycji co do używania lub też
zabezpieczenia powierzonego im majątku. Otóż
nagrodzone zostaje to, że pomimo iż nie mają wyraźnych poleceń, oni sami podejmują inicjatywę
rozwoju i dysponowania majątkiem swojego pana, w
celu pomnożenia go. To właśnie za tę niezasugerowaną inicjatywę
pan ich nagrodzi. Okazuje się bowiem, że
powodem do przysporzenia radości swojemu panu będzie nie tyle samo
pomnożenie jego majątku dla zysku, lecz przede wszystkim ich
inicjatywa w tym działaniu. I znów przekładając
to na nasze życie, dotyczy to rozwoju, chęci do życia
i przypodobania się Panu. To właśnie z tego uraduje się on
po powrocie do domu. Jego słudzy
zostaną hojnie i w niespodziewany sposób wynagrodzeni.
Najbardziej jednak zostanie tu
nagrodzona postawa tego sługi, który postarał się
maksymalnie dać z siebie wszystko, aby zyskać drugie tyle. A
ponieważ uzyskał on najwięcej z nich trzech, dlatego
na koniec otrzymał dodatkową premię za swoją
pracowitość. Natomiast - w przeciwieństwie do
niego - temu, który otrzymał najmniej, a przez
swoje lenistwo daru nie pomnożył, niespodziewanie zostanie
odebrane nawet to, co ma. Można by
przypuszczać, że chodzi tu nawet
o jego cześć i jego dobre imię.
Jezus przez tę
przypowieść chce ukazać nie tyle nagrodę ziemską za działalność
człowieka, ile raczej wskazuje na nagrodę w
życiu wiecznym. I w zależności od tego, jak owi słudzy
przyczynili się do zadowolenia swojego pana pomnożeniem jego dóbr,
taka spotka ich nagroda w wieczności. Dwaj pierwsi, którzy
pracowali przez okres nieobecności pana, wejdą do jego domu. Zaś
trzeci, który majątek swój zakopał, za swoją bezczynność
będzie ukarany. Jezus ostrzega nas przed taką postawą lenistwa i
gnuśności, abyśmy czasem nie podzielili losu złego sługi,
który ze swej głupoty nawet nie podjął choćby najmniejszej
inicjatywy pomnożenia tego, co otrzymał. Przypowieść ta jest więc
pytaniem skierowanym do nas o nasz rozwój. Jezus celowo adresuje ją
do uczonych w Piśmie i faryzeuszy, wskazując na osoby, którym
powierzone zostało najwięcej, czyli największe dobra duchowe,
znajomość Pisma i wiedza teologiczna. Jezus pragnie wywołać
w nich choćby odrobinę refleksji na temat ich rozwoju duchowego,
którego u nich nie dostrzegał.
Jezus mówi też i o Paruzji, czyli o powtórnym
Jego przyjściu, a także o Sądzie Ostatecznym, który będzie
rozliczeniem przed Bogiem z naszego życia. Jak widzimy, wstrząsająca
jest sytuacja trzeciego sługi, który nic nie uzyskał. Zapłata
dla niego za taką postawę jest nie do pozazdroszczenia. Należy
również mocno zwrócić uwagę na czas, jaki jest nam dany na
rozwój duchowy, na pomnożenie naszych talentów, zdolności, zanim nadejdzie moment rozliczenia. A dzień ten
nadejdzie, o czym Jezus nas zapewnia. I jeśli dla jednych będzie to
moment Paruzji, to dla innych, którzy już odeszli, był on po
prostu dniem śmierci. Najważniejsze jednak powinno być w nim to,
aby dzień ten był dla nas spotkaniem z Bogiem, owym wejściem do
domu Pana i oby przypadkiem nie okazał się dramatycznym
wyrzuceniem nas na zewnątrz, w ciemności.
Bogusław
ze wspólnoty Sempre Piu.